W drodze między wysepkami alandzkimi widzimy przy wzjeździe na mały prom małą, przydrożną lodówkę, w której są pomidory, ogórki i inne warzywa. Obowiązuje samoobsługa. Można wziąc sobie paczuszkę zostawiając odpowiednia kwotę w koszyczku. Zadziwia nas taka uczciwa mentalność. Zachowaujemy się jak Skandynawowie, choć nadal nie możemy wyjść z podziwu nad takim rozwiązaniem.
Przed nami ryzykowna przeprawa 3 promami do Turku. Jeśli nie będzie miejsca na któryms z nich, bo pierwszeństwo mają auta z rezerwacją, być może będziemy musieli zostać na którejś z wysepek kolejny dzień.
Najpierw najdłuższa trasa z wyspy Vardo i miejscowości Hummelvik do Torsholmy. Udało nam się zmieścić na promie, gdyż przyjechaliśmy na pierwszy rejs z samego rana. Śniadanie jemy w barku, dosypiamy też w trakcie 2,5 godzinnego rejsu. Po przypłynięciu na miejsce jedziemy po wysepkach Brando (jak nazwisko naszego ulubionego aktora :) i innych docierając do kolejnej przystani promowej Ava. Łapiemy się na prom do Osnas i kolejna godzina pływania. Na miejscu jazda autem do Kivimaa, skąd darmowym promem przebijamy się do Vartsali i jesteśmy jakby znów na kontynencie, bo droga do Turku prowadzi już asfaltem między wysepkami, mostami i łącznikami.
Przy zjeździe z promu policja kontroluje alkomatami wszystkich kierowców. Na szczęście nigdy nie jeżdżę na podwójnym gazie.