Zaglądamy tez do Kowna na obiad. Ale miasto niezbyt nam się spodobało. Może to kwestia pochmurnej pogody, ale było prawie całkiem wyludnione. Architektura centrum to połączenie zaniedbanej starości i socrealistycznych plomb. Sporo pijaczków i włóczęgów. Widoczna bieda. Niestety ze względu na złą pogode nie udaje nam się zwiedzić zamku. Może w słoneczny dzień nasze wrażenia z Kowna byłyby lepsze?
Po obiedzie jedziemy do Wilna. Nie możemy znaleźć nowootwartego kempingu w centrum Wilna, ale przejeżdżamy obok motelu i postanawiamy się zapytać o ceny, bo nie za bardzo juz nam che się szukac dalej, przejechaliśmy dzisiaj prawie 500 km. Okazuje się, że motel Paradiso prowadzi Polka, która daje nam świetne ceny ok. 90 zł za pokój dwuoosobowy z łazienką za dobę. Podobno mają tylko 50% obłożenia, bo kryzys. Opowiada nam tez o Polakach na Litwie, nowej prosowieckiej polityce pani prezydent i wielu innych rzeczach, które nam otwierają oczy na stosunki polsko-litewskie.